W tym roku na majówkę wybraliśmy się w Góry Opawskie. Celem naszym było zdobycie najwyższego ich wzniesienia - Biskupiej Kopy, będącej jednym z 28 szczytów potrzebnych do zdobycia Korony Gór Polski. Góra, czy może raczej górka liczy 889 m n.p.m. Wejście na nią nie przysparza żadnych większych trudności, dlatego też nadaje się idealnie na wycieczki rodzinne, czy wręcz wielopokoleniowe i takie też liczne grupy turystów można spotkać na tamtejszych szlakach w szczycie sezonu.

Naszym punktem noclegowym było miejsce biwakowe w Pokrzywnej niedaleko łowiska i Interaktywnego Parku Edukacji i Rozrywki, obok którego odchodzą szlaki: żółty oraz czerwony i niebieski prowadzące na Biskupią Kopę.

My wybieramy szlak niebieski, gdyż nim dojdziemy do Gwarkowej Perci i Piekiełka, które stanowi główną atrakcję w tych górach. Wyruszamy około 8:30. Pół godziny później dochodzimy do letniej kapliczki i miejsca na ognisko w Cichej Dolinie. Po kolejnych 20 minutach jesteśmy już przy Piekiełku.

Do Górskiego Domu Turysty Pod Biskupią Kopą idziemy żółtym szlakiem, podejście to zajmuje niecałe półtorej godziny. Trzeba jednak uważać przy zmianie szlaku i skręcić na zółty w lewo w dół a nie pod górę jakby się mogło wydawać bez patrzenia na mapę. Około godziny 11:00 jesteśmy na miejscu. Na szczyt Biskupiej Kopy idzie się stamtąd około kwadransa.

My z powodu dłuższego postoju w schronisku w którym piwo kosztowało tylko 6 zł, na szczycie byliśmy o 13:00. Panował tam tłok, nic dziwnego, miejsca mało, sezon w pełni i jeszcze coś w rodzaju baru z piwem. Robimy zdjęcia przy tabliczce i idziemy dalej zielonym szlakiem do miejscowości Zlaté Hory. Po półtorej godziny jesteśmy na rynku, tam zostajemy na obiad i wracamy przez Jarnołtówek do Pokrzywnej około półtorej godziny. Wieczorkiem relaksujemy się przy ognisku by rano wyruszyć w drogę powrotną do domu.

Będąc w tamtych rejonach warto wstąpić do Prudnika. Ma klimatyczny rynek z ratuszem i Wieżę Woka z XIII wieku. My będąc tam załapaliśmy się na obchody 3 maja.