Poniedziałek - Costinesti
08.09.2014

Kasia obudziła się o 6:00, żeby mimo wszystko sprawdzić, czy czasem sytacja się nie zmieniła. Nic z tego, dopiero po południu, ale też nie wiadomo o której godzinie promy zaczną kursować, więc w Tulczy będziemy wieczorem, a nam zależy na czasie, gdyż nasz plan jest dość napięty, dziś mieliśmy się dostać do Costinești.
Pakujemy się powoli i przed południem spakowani idziemy do portu dołączyć do czekających turystów. Spotykamy tam dwie Rumunki w naszym wieku, które mówią po Angielsku, w reszcie można z kimś swobodnie porozmawiać. Dziewczyny dowiadują się, że po kanale mogą pływać małe łódki i w głowach rodzi się pomysł, żeby wynająć wodną taksówkę, szukamy więc ludzi do kompletu i wypływamy. Koszt tej podróży to 160 Lei, ale warto było, gdyż po 2,5 godziny byliśmy na miejscu. Samo płynięcie było nie lada atrakcją, motorówka płynęła bardzo szybko, Kasia siedziała na dziobie i musiała trzymać, żeby nie skończyć podróży w wodzie. Po drodze widzieliśmy z bliska dużo pięknych, dzikich ptaków i w reszcie pelikany. Teraz stwierdziliśmy, ze wycieczka do Suliny nie była całkiem straconym czasem, droga powrotna ją uratowała.
W porze przed obiadowej jesteśmy już w Tulczy, odbieramy motocykl i jedziemy dalej. W drodze do Costinești zahaczamy jeszcze o Stepy Dobrudży, a konkretnie o „Bramę Dobrudży” - Cheile Dobrogei a czemu? Otóż tu z kolei ponoć bardzo licznie występują susły. Skoro i tak planujemy przerwę obiadową to czemu nie tu.
Dojeżdżając od strony północnej droga jest fatalna, niby asfalt, ale więcej dziur niż jezdni i są one tak głębokie, że grożą urwaniem koła, naprawdę trzeba tu uważać.
Po dojechaniu do Cheile Dobrogei ukazują się naszym oczom wysokie wapienne ostańce skalne. Wdrapujemy się na nie. Jest tu dużo norek, wiadomo czyich. Siadamy więc i czekamy, czekamy, po około kwadransie nagle ukazuje się naszym oczom suseł, później drugi. Mamy więc szczęście, po zrobieniu sesji zdjęciowej ruszamy dalej.
Dojeżdżamy do Costinești. Tu znalezienie noclegu jest bajecznie proste, niezliczona ilość kwater prywatnych i hoteli. Widać, że wiele restauracji jest już zamkniętych, w końcu jest po sezonie, ale nam to odpowiada, zwykle raczej unikamy kurortów. Pierwszym co rzuca się w oczy poza śmieciami jest wrak osiadłego w latach 60- tych, greckiego okrętu "Evangelia". Wieczorem idziemy na spacer na plaże i falochrony. Miejscami śmierdzi strasznie, nie wiadomo dlaczego. Nagle Kasi wydaje się, że coś dużego przebiegło szybko po głazach i znowu i znowu. Otóż to nie zwidy. W falochronach żyją szczury, jest ich ogromna ilość, są wyjątkowo duże, taka kiepska wizytówka miasta.
Inforamka
Łódka do Tulczy: 160 Lei (dwie osoby)
Miejsce noclegu: Costinesti (Pokaż na mapie)
Cena noclegu: 60 Lei
Trasa: Pokaż na GPSies

Wtorek - Plażowanie
09.09.2014

Dzisiejszy dzień w całości przeznaczany na błogie nic nierobienie, czyli plażing, smażing.
Po południu mamy już dość tego leżenia i idziemy na spacer poza miasto, trafiamy tym samym w magiczne miejsce, które Kasia nazwała rajem muszelkowym. Gdy się podąży na południe zaczynają się kończyć zabudowania, najpierw mijamy plaże które zamieniły się już prawie w śmietniska, droga się zwęża do wąskiej dróżki, następnie mijamy plażę dla nudystów, później toaletę nudystów, znów śmieci, aż dochodzimy do niego – raju. Znajduje się tam niezliczona ilość muszli, różnych kształtów, różnych wielkości. Widać,, ze niewielu ludzi się tu zapuszcza. Największe okazy, jakie znalazłam miały wielkość dużej zaciśniętej pięści. Kolor skał i występowanie klifów sprawia, że samo wybrzeże wygląda tam bardzo ładnie.

Środa - Zamek Peles, Brasov, zamek w Bran
10.09.2014

Czas powoli kierować się w stronę ojczyzny, opuszczamy więc wybrzeże.
Tak ułożyliśmy drogę powrotną, żeby jeszcze jak najwięcej zobaczyć i na dziś zaplanowaliśmy sobie zwiedzić Zamek Peleş (Castelul Peleş) oraz Monastyr w miejscowości Sinaia, Braszów oraz Zamek w Bran i tam też będziemy nocować.
Nasz pierwszy punkt na trasie Zamek Peleş zachwycił nas absolutnie, cena zwiedzania uzależniona jest od pakietu, do wybory jest kilka opcji ich koszt to od 20 do 50 Lei. Tu pierwszy raz trzeba było uważać co się mówi, naszych rodaków było wielu dokoła, niespodziewanie spotkałam nawet rodzinę.
Monastyr Sinaia zwiedziliśmy szybciutko i ruszyliśmy do Braszowa. W przewodnikach spotkaliśmy się z porównaniami miasta do Krakowa, w naszym odczuciu jest to trochę przesadzone, choć elewacje niektórych kamienic na rynku może są podobne, to sam rynek w Braszowie jest o wiele mniejszy i nie oddaje takiego klimatu jak Kraków. W Braszowie niedaleko od rynku znajduje się Czarny Kościół, Biserica Neagra, jedna z ważniejszych atrakcji w tym miejscu.
Dalej kierujemy się do Bran, tam znajdujemy nocleg, kosztuje nas 70 Lei
Samo zwiedzanie Zamku kosztuje 8 Lei.
Inforamka
Zwiedzanie zamku Peles: 20-50 Lei
Zwiedzanie Monastyru Sinaia: 5 Lei
Zwiedzanie Czarnego Kościoła: 20 Lei
Zwiedzanie zamku Bran: 8 Lei
Miejsce noclegu: Bran (Pokaż na mapie)
Cena noclegu: 70 Lei
Trasa: Pokaż na GPSies

Czwartek - Twierdza Fagaras, Zamek Hunedoara
11.09.2014

Opuszczamy Bran, dziś jedziemy obejrzeć Twierdzę w Făgăraş, Zamek w Hunedoarze i jaskinię Niedźwiedzią i w tym ostatnim miejscu też planujemy nocować.
Średniowieczna twierdza w Făgăraş otoczona jest fosą i warto przejść się troszkę i obejść ją dookoła, żeby zobaczyć występujące tam czarne łabędzie.
Kontynuujemy podróż do Hunedoary. Zamek w Hunedoarze, jest piękny i wielki. Wciąż nierozwiązany pozostaje spór, który z zamków jest najpiękniejszy czy ten – jak uważa Damian, czy Peleş- mój faworyt. Jedno jest pewne – oba trzeba koniecznie zobaczyć, bo są jedyne w swoim rodzaju.
Dalej kierujemy się do Jaskini Niedźwiedziej (Peștera Urșilor), która jest ostatnią z zaplanowanych przez nas atrakcji w Rumunii. Jednak dziś nie uda nam się jej zobaczyć (jest czynna do 17:00) i zwiedzimy ją jutro.
We wsi Chișcău znajdujemy nocleg, bardzo blisko parkingu jaskini.
Inforamka
Zwiedzanie twierdzy Fagaras: płatne, my nie wchodziliśmy
Zwiedzanie zamku - Hunedoara: 25 Lei
Miejsce noclegu: Chiscau (Pokaż na mapie)
Cena noclegu: 60 Lei
Trasa: Pokaż na GPSies

Piątek - Jaskinia Niedźwiedzia, Tokaj
12.09.2014

Idziemy do Jaskini najwcześniej jak się tylko da, czyli w godzinie otwarcia 10:00, wejście dozwolone jest tylko z przewodnikiem i musi się zebrać grupa, ale nie czekamy na to długo. Koszt zwiedzania to 20 Lei i jest dodatkowa opłata za robienie zdjęć 15 Lei, nie była ona jednak pobierana podczas naszego zwiedzania.
Jaskinia robi wrażenie, można tam podziwiać wiele rodzajów nacieków jaskiniowych i szkielet niedźwiedzia jaskiniowego. W jaskini jest zimno, więc lepiej wziąć sobie dodatkowe ubranie.
Opuszczamy Chișcău i przyjdzie nam się niebawem pożegnać z Rumunią. Kierujemy się DN1 na Oradeę i tu zaczyna się istny horror. Chwali się Rumunom, że remontują drogi, ale żeby rozkopać ponad 70 km do samej Oradei to przesada. Dosłownie co kilka kilometrów były zwężenia, albo światła i ruch wahadłowy, w ilość trudnej do zliczenia. Na twarzach kierowców camperów i samochodów osobowych malowała się desperacja trudna do opisania. My na motocyklu zawsze byliśmy na początku korków przy światłach, ale i tak straciliśmy tam całe godziny.
I tak dowlekliśmy się do Oradei i podążyliśmy dalej do granicy. Na Węgrzech czekała nas jeszcze jedna ciekawa atrakcja – nasz ostatni nocleg Tokaj, do którego dojeżdżamy kompletnie przemoczeni.
Tokaj jest ciekawy ze względów wiadomych, ale miasteczko samo również wygląda ładnie, posiada klimatyczny rynek, a bary przy uliczkach zachęcają wyeksponowanymi butelkami z regionalnymi specjałami. Stąd koniecznie trzeba zabrać do domu „pamiątki”, z których naszym zdaniem najlepszą jest Tokaj Aszú.
Inforamka
Zwiedzanie Jaskini Niedźwiedziej: 20 Lei
Miejsce noclegu: Tokaj (Pokaż na mapie)
Cena noclegu: 20 €
Trasa: Pokaż na GPSies

Sobota - Wracamy do domu
13.09.2014

W nocy się wypogodziło jednak rano zaczyna padać z powrotem. I tak wyruszamy w niedosuszonych ciuchach w dalszą drogę. Deszcz nie opuszcza nas mniej więcej do połowy Słowacji ale to już ostatnie kilometry w naszej podróży więc ciśniemy między kroplami. Później się poprawia i Polska wita nas piękną pogodą.
1 | 2 | 3

© 2013-2014 by Damian Fidura