Bałkańska przygoda
31.08.2013 - 15.09.2013
- Dzień I - Wyruszamy nad Balaton
- Dzień II - Dalej na południe (Makarska)
- Dzień III - Chwila relaksu
- Dzień IV - Zdobywanie sv. Jury (1762 m n.p.m.)
- Dzień V - Kierunek Mostar
- Dzień VI - Jedziemy w góry (Durmitor)
- Dzień VII - Bobotov Kuk (2 523 m n.p.m.)
- Dzień VIII - Lodowa jaskinia i jezioro
- Dzień IX - Jedziemy na wybrzeże
- Dzień X - Ulcinj
- Dzień XI - Boka Kotorska
- Dzień XII - Perast, Herceg Novi - podróżujemy inaczej
- Dzień XIII - Powoli wracamy, Dubrovnik, Szybenik
- Dzień XIV - Karlovac
- Dzień XV - Trnava
- Dzień XVI - Home sweet home
Dzień IX - Jedziemy na wybrzeże
08.09.2013

Dziś czas opuścić Narodowy Park Durmitor i udać się na kolejny etap naszej podróży – primoria Czarnogórskie. Zaczniemy objazdówkę od południa od Ulcinj i będziemy przesuwać się w stronę Chorwacji, zwiedzając po drodze nadmorskie miejscowości.
Wyjazd – godzina 12:00, bez pośpiechu, gdyż do przejechania mamy 200 km, nocleg planujemy gdzieś w okolicach Ulcinj. Po drodze mijamy Jezioro Szkoderskie, zatrzymujemy się i robimy pamiątkowe foty.

Do małej miejscowości o nazwie Maslina nieopodal Kruče oddalonej od Ulcinj o 15 km dotarliśmy około godziny 18:30, tutaj jest duży wybór jeśli chodzi o noclegi, tym bardziej, że sezon powoli się kończy. Wybraliśmy sobie śliczny pokoik z tarasem, 50 metrów od morza w cenie 20 € za nas oboje, za noc.


Dystans: 200 km
Miejsce noclegu: Pokój na kempingu Oliva (link)
Cena noclegu: 10 €/osobę
Dzień X - Ulcinj
00.09.2013
Ulcinj
Dziś w planach mamy zwiedzanie Ulcinj i wszystkiego co jest warte zobaczenia w tamtych rejonach. Przewodniki rozpisują się o orientalnej atmosferze i niepowtarzalnym charakterze, wywołanym pozostałościami po panowaniu przez 3 stulecia Turków w Ulcinj, my jednak po ogromnym wrażeniu jakie zostawiło w nas wspomnienie Mostaru, byliśmy – delikatnie mówiąc – zawiedzeni. Nie jest tam za czysto, na ulicach gwar i pełno straganów z badziewnymi pamiątkami.
Stari Grad jest położony na skalistym, wysokim brzegu i sprawia ogólnie wrażenie jakby czasy świetności miał już za sobą, obok starówki jest Mała Plaża.
Pojechaliśmy również obejrzeć atrakcję regionu – Veliką Plažę. Faktycznie wielka – 12 km, piaszczysta, jednak kolor piasku zdecydowanie ciemniejszy niż nad Bałtykiem, taki cementowy.
Stari Bar
Po południu pojechaliśmy na północ od Ulcinj na zwiedzanie oddalonych o 4 km od miejscowości Bar – ruin miasta Stari Bar. Na parkingu zaczepił nas chłopak i zażądał 2 € za miejsce na parkingu, w zasadzie nigdzie nie było oznaczenia, że ten parking jest płatny, więc pewnie zapłaciliśmy za pilnowanie motocyklu. Można było przejechać na inny parking, ale nie było pewności, że uboższy o nasze drobne chłopak nie zmajstruje czegoś. Zapłaciliśmy i poszliśmy na zwiedzanie. Wstęp kosztuje 3 € od osoby. Stari Bar jest prawdziwą gratką dla turystów - całkiem dobrze zachowane ruiny, po których pną się różne roślinki. Dość dużo zabytków do obejrzenia i wąskich uliczek do szwendania się.
Zobaczyć można między innymi wieżę zegarową z czasów tureckich i akwedukt.
Udaliśmy się na nasz ostatni nocleg na południu, od jutra przesuwamy się powoli na północ.

Dystans: 55 km
Koszty: W ulicnj wejście na Stari Grad jest bezpłatne, Stari Bar - zwiedzanie ruin 3€
Dzień XI - Boka Kotorska
10.09.2013
Dziś jedziemy w okolice Boki Kotorskiej, stamtąd będziemy zwiedzać pozostałą część primorii.
Sveti Stefan
Pierwszy przystanek na naszej drodze to Sveti Stefan - taka skalista wyspa połączona z lądem wąską mierzeją. Podziwiamy go z drogi Jadranski Put. Nie zjeżdżamy niżej, podobno bez wcześniejszej rezerwacji nie można wejść na wyspę, z resztą i tak chyba najlepiej ją stąd widać.

Budva
Kolejny nasz przystanek to Budva. Miasto z okazałą starówką, portem, w którym dokują naprawdę piękne jachty. Starówka jest fajnym miejscem spacerowym, jest urokliwa i zadbana. Otaczają ją mury z których z jednej strony widać klif, a z drugiej część portową – Luka Budva i Slovenską plažę.
Spędzamy tu trochę czasu, robimy pamiątkowe zdjęcia i opuszczamy Budvę, ruszamy dalej na północ.
Kotor
Kotor, według mojej opinii – istna perełka czarnogórskiego wybrzeża. Otoczone górami Lovćen, Vrmac i Dobrota. Samo miasto jest piękne, jest tu Stari Grad otoczony grubymi murami obronnymi najpiękniejszy spośród tych jakie już zwiedziliśmy. Twierdza Svety Ivan góruje okazale nad miastem.
Z Kotoru są doskonałe połączenia do innych nadmorskich miejscowości.
Tu będziemy trzy kolejne dni.
Nocleg wybraliśmy blisko Starego Miasta i do morza było około 100 metrów. Kosztował nas 10 € za osobę.
Po południu wybraliśmy się na zwiedzanie Starego Miasta. Zbudowane zostało w kształcie trójkąta, z dwóch stron otoczone wodą, Adriatykiem i rzeką Škurdą Mury obronne nad wodą prezentują się świetnie.
Sam Stari Grad jest cudny, pełno tam placyków z klimatycznymi kawiarniami i wąskich uliczek, w gąszczu których łatwo się pogubić. Za dnia jest piękny, a nocą gdzie nie gdzie oświetlony robi jeszcze większe wrażenie.
Nad nim prezentuje się Twierdza Svety Ivan, punkt programu, którego nie można pominąć, mimo, że wchodzi się do niego po 1426 schodach. Fortecę wznieśli prawdopodobnie Wenecjanie, żeby chronić Kotor przed Turkami. Wstęp kosztował 2 € od osoby.
My tą atrakcję zostawiliśmy sobie na wieczór, żeby Damian mógł porobić zdjęcia Boki Kotorskiej po zmroku.
Dzień XII - Perast, Herceg Novi - podróżujemy inaczej
11.09.2013
Dziś będziemy zwiedzać miejsca na północ od Kotoru aż do Herceg Novi.
Od rana straszy deszczem, gęste chmury na niebie, aż nie widać wierzchołków gór. I tu rodzi się pomysł, żeby skorzystać ze świetnego połączenia autobusowego z innymi miastami i zrobić taki dzień zwiedzania z podróżowaniem miejskim transportem.
Rano udajemy się na dworzec autobusowy – 5 minut od Starego Miasta w stronę Budvy. Autobusy kursujące przez Perast, Risan aż do Herceg Novi jeżdżą co pół godziny, kupujemy więc bilety do miasta Perast w cenie 1,5 € i po 15 minutach już jedziemy.
Perast
Do Perasta jedzie się około pół godziny. Wysiadamy i podziwiamy.
Perast według naszych książkowych przewodników zasługuje na miano najpiękniejszego zakątka Adriatyku. Faktycznie, jest malutki i całkiem urokliwy. Będąc tam ma się wrażenie, że czas płynie wolniej ludzie niespiesznie spacerują i panuje spokój.
Blisko znajdują się dwie wyspy – wizytówki Perasta: Sveti Djordje – na której znajduje się klasztor Benedyktynów z charakterystycznymi cyprysami oraz sztucznie utworzona - Gospa od Škrpjela, na której znajduje się kościół Matki Boskiej na Skale. można na nie dopłynąć łódką, my jednak rezygnujemy i podziwiamy ze stałego lądu.
Po przejściu całej miejscowości wzdłuż wybrzeża co nie było czasochłonne i przeczekaniu deszczu w Muzeum Miejskim, wracamy na przystanek, żeby udać się w dalszą drogę. Przystanek jednak tutaj jest dość prowizoryczny i nie ma rozkładu jazdy, musimy więc czekać. Po upływie około pół godziny, lekko poirytowana marnowaniem czasu decyduję się podjąć próbę złapania stopa. I tu moje zdziwienie sięga zenitu, gdyż ledwo wyszłam na drogę, wystawiłam rękę i zatrzymało się od razu pierwsze przejeżdżające auto. Kierowca nawet nie zapytał nas gdzie chcemy jechać, zaprosił po prostu do środka. Rzuciłam z grubej rury od razu najdalszy nasz punkt zwiedzania Herceg Novi – i usłyszałam: „No problem”. Okazało się że kolejny raz życie na naszej drodze postawiło marynarza, który świetnie mówił po angielsku. Opowiedział nam, którędy najlepiej zwiedzać Herceg Novi, proponował nam nawet po drodze przystanki na robienie zdjęć i wypytywał z zainteresowaniem o naszą podróż.
W tej miłej atmosferze dotarliśmy do Herceg Novi. Stari Grad wyróżnia się tu spośród pozostałych nadmorskich miejscowości. Jest usytuowany na wzniesieniu na długość rozciągnięty wzdłuż miasta a nie wybrzeża jak w typowe starówki. Są tu cztery twierdze, dobrze zachowane mury obronne i w ogóle dużo roślinności. Najbliżej magistrali znajduje się twierdza Kanli Kula , natomiast bezpośrednio nad Adriatykiem masywna Forte Mare i cytadela.
Cerkiew św. Michała Archanioła, zbudowana w stylu serbsko-bizantyjskim znajduje się na głównym placu Trg Herceg Stjepana.
W Herceg Novi znajduje się długa promenada, co zdecydowanie zachęca do spacerku i podziwiania zabytków oraz wąskiego przesmyku na horyzoncie, gdzie widać otwarte morze.
Gdy skończyliśmy zwiedzać Herceg Novi było już popołudnie, autobusów powrotnych do Kotoru było kilka, wybraliśmy ostatni o 18:20. Wygodnie wracaliśmy na nocleg podziwiając wybrzeże. Przewóz trwał około półtorej godziny i kosztował 8 €

Dystans: 45 km
Cena przejazdu: Bus do Perast 1,5 €/osobę, Perast - Herceg Novi (stopem za darmo), Herceg Novi - Kotor bus za 7 €/osobę
Dzień XIII - Powoli wracamy, Dubrovnik, Szybenik
12.09.2013


Na Chorwacji kierujemy się na autostradę, żeby przyoszczędzić trochę czasu, a widoczków już mieliśmy i tak dużo. Deszcz wymusza na nas kilka przystanków po drodze.
Decydujemy się na nocleg w Szybeniku. Oboje pamiętamy to miasteczko z poprzednich wojaży i miłe wrażenie jakie na nas wtedy zrobiło.
Dojeżdżamy do celu wieczorem, czas szukać noclegu. Tu pojawił się problem. Kwater nie jest dużo, wręcz bardzo mało, a te w których pytamy w większości zajęte, albo w porównaniu z cenami jakie do te pory płaciliśmy około trzy razy droższe. I tu mamy nauczkę na przyszłość, żeby na zwykły tranzytowy nocleg nie wybierać głównych kurortowych miast. Choć nierozwiązaną zagadką pozostaje dla nas taka mała ilość domów oferujących kwatery, gdyż pewnie konkurencja wymuszałaby mniej zawyżone ceny noclegów. Może po prostu trafiliśmy do nieodpowiedniej części miasta, nie wiemy.
Po dłuższym czasie znajdujemy wreszcie kwatery, kosztują nas 35 € za nas oboje, ogarniamy się i przystępujemy do wieczornych oględzin miasta.
Szybenik jest piękny więc i wieczór spędzony tu jest niezwykły, przechadzając się uliczkami starego miasta trafiamy akurat na koncert miejscowej kapeli. I w ogóle jest pięknie i klimatycznie.
Dzień XIV - Karlovac
13.09.2013
Decydujemy się spędzić w Szybeniku około pół dnia, żeby przedłużyć sobie uczestniczenie w miejscowym klimacie. Pogoda, mimo że nie jest już tak cieplutko jak na południu, wciąż sprzyja spacerom.
Około godziny 13:00 żegnamy Szybenik i ruszamy w dalszą drogę.
Kierujemy się na Karlovac, to będzie miejsce naszego dzisiejszego noclegu.
Tak więc przed nami 300 km. Jedziemy autostradą.
Do Karlovaca docieramy około godziny 18:00, wcześniej na Internecie zlokalizowaliśmy ewentualne noclegi, żeby nie popełnić błędu z Szybenika. Trafiliśmy do polecanego miejsca, z miłym gospodarzem. Tu nocleg kosztował nas 20 € za nas dwoje. Do centrum mieliśmy około 3 km, akurat na wieczorny spacerek.
No i nie można było darować sobie spędzenia chwili przy rzece o wymownej nazwie „Kupa”.
Dzień XV - Trnava
14.09.2013
Dziś do przejechania mamy 500 km.
Karlovac opuszczamy o godzinie 8.
Planujemy nocować gdzieś na Słowacji, byle tylko przekroczyć węgierską granicę, żeby oszczędzić sobie próby pogadywania się z Węgrami w różnych językach. Również wcześniej szukamy w Internecie jakiś ewentualnych miejsc noclegowych.
Po drodze mamy Trnavę. W jej okolicach szukamy noclegu i pada na małą miejscowość Boleraz – bardzo małą, ale na jeden tranzytowy nocleg się nada.
Nocujemy w zajeździe. Kosztuje nas to 28 €

Dystans: 500 km
Miejsce noclegu: Boleraz 407 (mapa)
Cena noclegu: 14 €/osobę
Dzień XVI - Home sweet home
15.09.2013
Ostatni dzień naszych wojaży. Pora do domu, dziś do przejechania mamy 400 km.
Wyruszamy z Boleraz około godziny 8.
Kierujemy się na Trnavę, Žilinę, granicę przekraczamy w Zwardoniu. Polska przywitała nas piękną pogodą, śniadanie jemy na krawężniku, ciesząc się słońcem po mglistej słowackiej autostradzie. Dalej kierujemy się na Bielsko-Białą, Katowice i S1 do Częstochowy, gdzie szczęśliwie docieramy w porze obiadowej.
Z całego urlopu wróciliśmy jak z żadnego wcześniejszego, jakby nie tacy sami. Te wszystkie miejsca jakie zwiedziliśmy zostawiły w nas ślad, to wspomnienie wojny, jakie uderzyło nas w Mostarze, wzbudziło w nas zainteresowanie historią tego miejsca. Sympatyczni i gościnni ludzie pozostawili miłe wspomnienie z odbytych rozmów. Widzieliśmy i zdobyliśmy najpiękniejsze góry. Podziwialiśmy piękne zatoki, klify, starówki miasteczek i ich zabytki oraz urokliwe wybrzeże Adriatyku, to wszystko zostawiło w nas masę wspomnień, którymi trzeba było się podzielić.
Polecamy wszystkim taką podróż życia. My już myślimy o następnych wojażach. Do zobaczenia!

Dystans: 400 km
© 2013-2014 by Damian Fidura