Dzień VI - Jedziemy w góry
05.09.2013

Czas opuścić Mostar i udać się dalej, cel na dziś to dotarcie do miejscowości Žabljak znajdującej się w Parku Durmitor w Czarnogórze.
Z Mostaru wyjeżdżamy około godziny 12:00 do przejechania mamy 250  km.

Damian czasem wybiera trasy nie prowadzące głównymi drogami, gdyż chcemy łyknąć trochę folkloru oraz pooglądać przy okazji ładne zakątki danych obszarów takie jak na przykład Park Narodowy Sutjeska w Bośni oraz kanion rzeki Pivy w Czarnogórze. Jednak Bośnia to dziwny kraj, miejsce gdzie asfalt nagle się skończy, gdzie krowy chodzą wolno po ulicach, a dzieci ze zdziwieniem patrzą na przejeżdżający motocykl. Tak też nam się zdarzyło, asfalt skończył się w pewnym momencie i po nieudanej próbie przeprawy kamienistą górską drogą musieliśmy wracać ok 20 km.

Bośniackie bezdroża

Spotkani motocykliści
O przyjacielskich stosunkach łączących bikerów na całym globie powszechnie wiadomo. I my nie raz w czasie podróży tego doświadczyliśmy. Ale najsympatyczniejszy akcent miał miejsce tamtego dnia, gdzieś w Parku Narodowym Sutjeska.
Właśnie zrobiliśmy sobie postój na posiłek, gdy nieoczekiwanie zatrzymał się przy nas przejeżdżający akurat motor na bośniackich blachach. Prowadził go bardzo sympatyczny mieszkaniec niedalekiej miejscowości i jechał ze swoją córką. Zostaliśmy zaproszeni na kawę. Odbyliśmy bardzo ciekawą rozmowę, dowiedzieliśmy się że mężczyzna pracował na statkach, stąd świetnie mówił po angielsku. W załodze miał Polaka, ale co tu się dziwić – nasi są wszędzie. Rozmawialiśmy o różnicach i podobieństwach językowych między językiem serbskim i chorwackim i również polskim. Dowiedzieliśmy się, jak wojnę domową na Bałkanach postrzega mieszkaniec kraju. Podziękowaliśmy za mile spędzony czas, zrobiliśmy zdjęcie i pojechaliśmy dalej.

Przekraczanie granicy w miejscowości Šćepan Polje jest dość ciekawe budynki celne znajdują się tuż przed drewnianym mostem na rzece Tarze, gdyż granicę Bośni i Hercegowiny z Czarnogórą stanowi w tym miejscu właśnie rzeka.

Kaniony rzek Tary i Pivy są obłędne. Piękny szmaragdowy kolor wody i wysokie na kilkaset metrów prawie pionowe skały robią wrażenie. Do tego droga, która prowadzi tunelami. Są to krajobrazy, które urzekają pięknem ale i podnoszą poziom adrenaliny. Najgłębszy odcinek kanionu Tary ma 1 250 m głębokości.
Do Žabljaka pojechaliśmy drogą przez przełom rzeki Pivy, który według niektórych opinii jest nawet ładniejszy niż Tary.

Jest około godziny 17:00 przed nami najgorsza część drogi. Żeby dojechać do Žabliaka trzeba się dostać w góry, czyli jechać serpentynami. A Žabliak jest najwyżej położoną miejscowością w byłej Jugosławii (1 456 m n.p.m.).

Drogi jakimi jechaliśmy nie są do polecenia dla niewprawionych kierowców i osób o słabych nerwach za kółkiem. Pojęcie - serpentyna w tym miejscu nie obrazuje dokładnie, co to było. Na znakach drogowych informujących o tym nie było typowego ”S”, tylko kształt litery „Z” i tego kształtu zakręty to były. W dodatku droga była wąska, motor chwilami ledwo się wyrabiał, a co dopiero samochód. Mijanka byłaby niemożliwa. To nie wszystko, najgorsze moim zdaniem było to, że zakręty znajdowały się w wąskich tunelach, bądź przy pionowych ścianach, co ograniczało widoczność.
Jeśli ktoś lubi mocne wrażenia to na tej drodze czułby się pewnie usatysfakcjonowany.

Do Žabljaka w Parku Durmitor w Czarnogórze docieramy grubo po 19:00. Jego nazwa pochodzi podobno od rechotu żab przy Jeziorze Czarnym, my tam jednak nic nie słyszeliśmy – mit obalony.

Tak jak poprzednim razem, jak tylko zatrzymaliśmy się na parkingu i ledwo zdążyliśmy zsiąść z motocykla, nocleg sam się zorganizował. Dojechał do nas „naganiacz” z propozycją. Podążyliśmy za nim na kwaterę, wytargowaliśmy 15 € za nas oboje za noc i zarezerwowaliśmy trzy kolejne noce. Tu zamierzamy spędzić trochę więcej czasu, bo w planach mamy wejście na Bobotov Kuk (2 523 m n.p.m.), nocleg w schronisku w górach i zejście dopiero następnego dnia, zahaczając o Ledeną Pećinę i Crno Jezero. We wspólnej kuchni odbywamy rozmowę z grupką turystów z Izraela, którzy byli tu przed nami, wypytujemy ich o szlaki, bo opisy, którymi dysponujemy są dość ubogie i o możliwości noclegu w górach. Oni spali w schronisku planinarski dom u Škrci, czyli wiemy że jest czynne, żeby czasem nie zdarzył nam się nocleg na ponad 2 000 m n.m.p. na skałach pod gwiazdami. Zdarzył mam się ten nocleg, ale o tym później.
Izraelici nie weszli na Bobotov Kuka, zdziwiło mnie to, bo to w końcu najwyższa góra, więc spytałam dlaczego, usłyszałam w odpowiedzi: „Because of the creepy rocks”.

W samym Žabljaku nie ma co zwiedzać, a my dodatkowo wycieńczeni psychicznie po atrakcjach minionego dnia udajemy się na spoczynek.
Inforamka
Trasa: Mostar - przełom rzeki Pivy - Žabljak
Dystans: 230 km
Miejsce noclegu: 43.153252,19.122766 (pokaż na mapie)
Cena noclegu: 7.5 €/osobę

Dzień VII - Bobotov Kuk (2 523 m n.p.m.)
06.09.2013

Plan był następujący:
  • dojechać na przełęcz Sedlo (1 907 m n.p.m.),
  • stamtąd dojść do przełęczy Surutka (gdzie roztaczają się jedne z piękniejszych krajobrazów górskich i wizytówki Durmitoru),
  • zdobyć Bobotov Kuk,
  • zejść na nocleg do planinarskiego domu u Škrci,
  • następnego dnia wrócić do Žabljaka, podziwiając po drodze główne atrakcje – Ledeną Pećinę i Crne Jezero.
Mapa Bobotov Kuk

Przygotowania do wycieczki
Wiedzieliśmy, że o wodę może być ciężko, ta w schronisku według pana dopytanego w informacji turystycznej ponoć nie nadaje się do picia, turyści z Izraela jednak pili i żyli, ale może lepiej nie ryzykować, więc zaopatrzyliśmy się w zapasy na dwa dni. Każde z nas zabrało ponad 4,5 l. napojów.
No i oczywiście dużo różnych ubrań, bo za dnia jest gorąco na niższych partiach, ale na 2 500 metrach już niekoniecznie – tam panuje klimat alpejski. Z resztą noc w schronisku wymuszała też wzięcie dodatkowych rzeczy.

Na Sedlo mieliśmy wziąć taksówkę, jednak udało nam się załatwić podwózkę u właściciela naszej kwatery i zawiózł nas za cenę 8 €. Nie spieszyliśmy się gdyż akurat tego dnia nie było dużo do przejścia. Dotarliśmy tam około godziny 10:30. Zapłaciliśmy 3 € od osoby za wejście do parku i ruszyliśmy w drogę. Żeby przebić się przez pierwszą linię gór trzeba się trochę namęczyć z masakrycznie ciężkimi plecakami jest dodatkowo ciężko, ale za to dalsza część prowadząca do przełęczy Surutka to spacer.

Około godziny 13:00 doszliśmy na przełęcz Surutka (2 082 m n.p.m.), nie spieszyliśmy się w ogóle, robiliśmy po drodze kilka odpoczynków i zdjęcia, więc pewnie tą drogę można by było pokonać normalnie w o wiele krótszym czasie.

Na wysokości 2 351 m n.p.m. znajduje się przełęcz przed ostatnim podejściem na szczyt. Po drodze mijani przez nas turyści poradzili nam, żebyśmy zostawili tam plecaki, gdyż ostatnie 200 metrów jest trudne pod względem technicznym. Na przełęczy było już kilka opuszczonych plecaków, więc skorzystaliśmy z tej rady. Dla zainteresowanych: po naszym powrocie plecaki na szczęście wciąż tam były.

Szczyt Bobotov Kuk zdobyliśmy około godziny 15:00. W tle zdjęcia widać Wielkie i Małe jezioro Škrčko i między nimi planinarski dom - schronisko gdzie według pierwotnych planów mieliśmy nocować.

Wypiliśmy triumfalnie piwo zwycięzców i przystąpiliśmy do zejścia.

Po zejściu do rozwidlenia szlaków przy jeziorze Zeleni Vir w naszych głowach zaczęły pojawiać się myśli, które zmieniły całkiem bieg dalszych wydarzeń. Myśleliśmy sobie: schronisko jest nam trochę nie po drodze. Przedłuży mam o około dwie godziny jutrzejszy powrót, gdyż Izraelici szli stamtąd 9 godzin, a tu jeszcze jaskinia i jezioro do obejrzenia, a zmęczony człowiek już tyle radości nie będzie czerpał z ich oglądania. Zaglądamy w mapę a tam od północnej strony, akurat po drodze do jaskini jest oznaczenie jakiegoś schroniska/schronu. Śpiwory mamy, wodę i jedzenie mamy, jedyne czego nam trzeba to dach nad głową. Godzina robiła się zaawansowana, więc decyzję jakąś trzeba podjąć. Oboje lubimy ryzyko, więc wybieramy to zejście. Musieliśmy wrócić na przełęcz pod Bobotovem, gdyż stamtąd odchodził szlak na Žabljak.

Mijamy po drodze turystów, którzy potwierdzają, że w prawdzie schroniska nie widzieli ale oznaczenie wody było na jakimś kamieniu. Kilkadziesiąt metrów niżej przy pomocy GPS odnajdujemy schronisko, albo raczej to co z niego zostało.

Tu spać nie było sensu gdyż czas pozwalał iść dalej, poszliśmy więc. Była godzina 19:00 i mieliśmy około godziny do zmroku, trzeba podjąć decyzję albo wycieńczeni schodzimy ile się da a później się zobaczy, albo odpowiednio przygotowujemy się na spędzenie nocy pod gwiazdami. I ostatnia opcja wygrała. Zeszliśmy jeszcze trochę, żeby oddalić się od wysokości, gdzie wciąż leżał śnieg. Damian wybrał odpowiednie miejsce i naszykował nasz obóz przetrwania, osłonił nas kamieniami od wiatru i naszykował gałęzie, żeby w razie dramatu móc ogrzać się przy ognisku.
Damian pomyślał przed wyprawą i zabrał ze sobą folie NRC i szwajcarską "kuchenkę" żelową do dzięki czemu mogliśmy napić się gorącej herbaty. Poubierani we wszystko co mieliśmy poszliśmy spać.

Nocleg na dziko w Parku Durmitor
Inforamka
Trasa: Žabljak - Sedlo - Bobotov Kuk - kawałek płaskiej polanki przy szlaku
Dystans: ~10 km
Czas: ~8 h
Miejsce noclegu: 43.135329, 19.048823 (pokaż na mapie)
Cena noclegu: darmowy
Zapis GPS: plik gpx
Mapa TrekBuddy: Durmitor.tar

Dzień VIII - Lodowa jaskinia i jezioro
07.09.2013

Noc przetrwaliśmy i stwierdzam po tym fakcie, że to była świetna noc, pod folią i w śpiworze było w sumie ciepło i widziałam tyle spadających gwiazd, co nigdy w życiu. Poza przygotowaniem Damiana mieliśmy też dużo szczęścia, gdyż noc była prawie bezwietrzna i nie padało.

Około godziny 7:30 byliśmy przy Lodowej Jaskini (Ledena pećina)

Jaskinia ta według przewodników ma 40 m długości, 30 szerokości i 15 wysokości. Wejście do niej jest dość śliskie, ale warto się troszkę ubłocić, żeby móc obejrzeć lodowe stalaktyty, stalagmity i stalagnaty.

Opuściliśmy jaskinię, zjedliśmy śniadanie i w drogę. Godzinę później spotykamy pierwsze grupy turystów: „Hi”, Hello”, „ Dober dan”, „Dzień dobry” - oczywiście, ale i francuskie „Bonjoure” słyszeliśmy. Po drodze mijamy pierwsze miejsce, gdzie można by było spać zeszłej nocy, jakąś opuszczoną chatkę pasterską, jednak w środku była zaśmiecona i ptaki urządziły sobie w niej gniazda, przez co utrzymywał się tam nieciekawy zapach. Nasz nocleg przy tym to Versal.

Około godziny 11:30 docieramy do Czarnego Jeziora (Crne Jezero). Jezioro to jest najgłębsze w Durmitorze, ma 49 m głębokości, z widokiem na szczyt Međed na drugim planie.

Powrót do Žabljaka zajął nam około godzinki.

Inforamka
Trasa: kawałek płaskiej polanki przy szlaku - Ledena pećina - Crno Jezero - Žabljak
Dystans: ~10 km
Czas: ~6 h
Zapis GPS: plik gpx
Mapa TrekBuddy: Durmitor.tar

Po południu pojechaliśmy jeszcze zobaczyć most na rzece Tarze. Most ma 370 m długości jednak w naszym odczuciu nie jest zbyt spektakularny. Most na Tarze

Inforamka
Trasa: Žabljak - Đurđevića Tara (mapa)
Dystans: 23 km
Czas przejazdu: ~30 min.
1 | 2 | 3

© 2013-2014 by Damian Fidura